Podtrzymywanie mitu o Krzywej Wieży czyli wizyta w Pizie ;)

Jak już wspominałam w pierwszym poście, uwielbiamy podróże. Dokładnie tydzień temu powróciłam ze słonecznych Włoch. Był to wyjazd wyjątkowy, ponieważ zwykle wakacje spędzam w Polsce, a za granicę wybieram się podczas ferii zimowych. Tym razem zniechęcona polską pogodą w ostatnich sezonach, postanowiłam spędzić urlop we Włoszech. Przeważnie decyduję się na wycieczki zorganizowane przez tour operatorów. Ta była wyjątkowa, ponieważ nie dość, że była bardzo intensywna to jeszcze niezależna od biur podróży. Wylądowaliśmy w Pizie słynącej z Krzywej Wieży. Był późny wieczór, ale na całe szczęście zakwaterowanie było usytuowane nieopodal lotniska. Po raz pierwszy za granicą mieszkałam w prywatnym mieszkaniu. Jego właścicielka  nie zawiodła mnie swoją serdecznością i życzliwością. Roczarowana byłam natomiast nocnym życiem miasta i tamtejszymi lokalami gastronomicznymi. O 22 ciężko było znaleźć otwarty lokal, a nawet żywą duszę na ulicy. Wszelkie pizzerie i restauracje były zamknięte :( Udało nam się odnaleźć pozostawiający wiele do życzenia pub z bardzo przeciętnym jedzeniem. Następnego dnia po zwiedzeniu Krzywej Wieży i centrum miasta ponownie było ciężko znaleźć dobry lokal z jedzeniem. Podobno sierpień to miesiąc urlopów mieszkańców Włoch i spora część restauracji zostaje zamknięta, inne mają akurat przerwę i serwują jedynie ciasta i kawę. Po długich poszukiwaniach udało się znaleźć dobrą lokalną restaurację i wreszcie spróbować włoskiej pasty. Tym razem nie byłam rozczarowana makaronem z tuńczykiem i cytryną. Podobało mi się te połączenie :) Piza zrobiła na mnie miłe wrażenie typowego włoskiego miasteczka z pięknymi kamiennicami i południowym klimatem pełnym turystów, ale nie do przesady. Do jego zwiedzenia moim zdaniem wystarczy jeden lub dwa dni i można ruszać dalej w poszukiwaniu innych toskańskich perełek. Kolejne dni moich włoskich wakacji będę przedstawiać Wam w kolejnych postach, a tymczasem zapraszam do fotorelacji :)

Autor: Ania





Komentarze